Orzeł czy reszka?
Jeszcze do ubiegłego czwartku myślałem, że rzut monetą nie może decydować o sprawach na prawdę ważnych, takich jak na przykład małżeństwo. A tu psikus. Siedzimy w jakiejś małej pizzeri w Żywcu, wcinamy „tradycyjne” włoskie jedzenie i w pewnym momencie podchodzi do nas młody mężczyzna. To o czym do nas mówił było dla mnie dość niejasne. Docierały do mnie szczątkowe informacje: loża, pięć złotych, orzeł, reszka, kobieta, żona, piwo… Poszedł. Kontynuując posiłek, zaczęliśmy o nim i jego sprawie rozmawiać. Jednak cała historia tego domniemanego małżeństwa zeszła na dalszy plan, pozostała tylko ciekawość co wypadło. Gdy skończyliśmy jeść, zabraliśmy się za lożę. Podnosimy, a tu… Orzeł! No to go wołamy. Przyszedł, popatrzył z niedowierzaniem i postawił nam obiecane piwo. Przysiadł się do nas i opowiadał o studiach. O tym, że w Krakowie można dostać wpierdol za nic, że we Wrocławiu najlepsze hamburgery są między Kredką a Ołówkiem, że wyleciał ze studiów, bo był za normalny… Jednak ta głupia moneta dała mi do myślenia. Na ile ja decyduję o moim własnym losie, na ile Ty o nim decydujesz, a ile do tego ma ślepy los?
Miałem jeszcze napisać co się ze mną dzieje, ale nie napiszę. Żyje. Nie mam kasy, więc szukam pracy. Koniec.
1 comment
linkusia - 03/06/2009 20:58
rozumiem…