Wiosna. I co z tego?
Ostatni oglądam bardzo dużo filmów. W dodatku nie są to „ambitne” amerykańskie komedie. Zaznaczyć tu muszę, że nie jest to kino specjalnie dobre. Ot, takie średniaki, które zbyt dobrze się nie sprzedawały i zostały już po kilku tygodniach zdjęte z afiszów. Staram się w nich szukać czegoś co w jakikolwiek sposób wpłynęłoby na moje życie. Scenarzyści takich filmów to zazwyczaj rutyniarze, ciągle ten sam trzon, aczkolwiek czasami udaje im się przemycić „to coś”.
Tymbark prawdę Ci powie. Ostatnio wyjątkowo mnie dręczy. „To Ewa zerwała jabłko” – wielkim uproszczeniem byłoby napisać, iż wszystkie nieszczęścia tego świata to jej wina. Kłamstwem zaś byłoby napisać, że źródłem problemów są kobiety. Trzeba popatrzeć na to z innej strony. Gdyby nie to jabłko, mężczyźni dalej skakali by po drzewach, nie byłoby piwa i samochodów, a także wielu innych jakże cudownych rzeczy. Popatrzcie, oglądanie kobiety ubranej daje już wiele satysfakcji, a ile tej satysfakcji daje droga, którą facet musi przejść, żeby oglądać ją w takim stanie jak Ewa, przy zrywaniu tego niewdzięcznego owocu.
„Wyjdziesz za mnie?” – pytanie, przy którym mężczyzna boi się chyba najbardziej w życiu. Z resztą, nie wiem, nie pytałem i póki co nie widzi mi się, żeby to robić. Muszę tu przytoczyć Basha – bash.org.pl/510215/. Nie powiem, słyszałem to już nie raz i to od żonatych gości. Tylko czy życie singla by mi odpowiadało? Życie wolnego strzelca, który w kolejne weekendowe poranki oglądałby inny sufit tuż po podniesieniu powiek? A może jednak lepszy jest stały związek, w którym po dwudziestu latach, na widok swojej partnerki dostawałbym rozstrojenia nerwowego?
„Bla bla bla” – tak! Co Ty Kupczak tyle pierdzielisz o tych kobietach? Zakochałeś się czy coś? Nie! Zwyczajnie męczy mnie już wiosna. Ledwo zrobiło się trochę cieplej, trochę jaśniej i w ogóle tak… Sami wiecie. Zaczęło coś we mnie pękać. Co raz trudniej mi trzymać się tego w co wierzę i przede wszystkim tego w co nie wierzę. Przestaje pomagać jamajska muzyka. Ba! Nawet zaczyna szkodzić. Przestaje pomagać roślinka z rodziny psiankowatych. I smęcę, bo nie umiem znaleźć jakiegoś antidotum.
Właśnie dziś, oglądając film usłyszałem w nim jedno z japońskich przysłów. „Wystający gwóźdź tylko czeka na młotek.” Jestem młotkiem. Zima pozwalała mi nie widzieć tych gwoździ, w ciemności i szarudze potykałem się co rusz. Teraz słońce doskonale oświetla każdy fragment tego metalowego elementu, widać wszystkie nie i doskonałości. Pozostaje tylko pytanie. Dalej mieć klapki na oczach, czy w któryś porządnie uderzyć?
Na koniec tylko napiszę co tam u mnie słychać, bo niektórzy nie potrafią po prostu się o to zapytać. Ogarnia ich wstyd? Boją się? Nie ważne. Ubiegły tydzień to głównie próby, m.in. indywidualne spotkanie z aktorem, który pozwolił mi otworzyć oczy na pewne sprawy. Spotkanie ze starym przyjacielem. Monia, zdałaś to prawko? Geografia i angielski – tak, uczę się do tej pieprzonej matury. Wirujący świat za sprawą innej roślinki. I niedobór towarzystwa. W tym tygodniu w końcu DKF i Nikodem. Próba. I robienie z siebie idioty, w końcu prima aprilis.
P.S. Jestem społecznikiem, potrzebuję ludzi by żyć.
6 comments
Zuza - 01/04/2009 21:30
To Ty powiedziałeś, że nie masz na mnie czasu.
Może kwestia tego, że tak mówią, ze wiosna, wszyscy powinni być szczęśliwi, zakochani, rozmarzeni, powinni rozkwitac na wiosnę etc, i czasami głupio człowiekowi, że tego nie czuje mimo poprawiającej się pogody.
Nie wiem, co mam Ci poradzić na to „żebyś już nie smęcił”, ja generalnie przechodzę między tymi skrajnymi uczuciami automatycznie, płynę na fali, pozwalam, by przybiła mnie krótka, mała, nieznacząca piosenka, przelotna rozmowa, by rozświetlił mnie promyk słońca, kwiatek przy drodze, miły pan, który wziął mnie na stopa.
Dla mnie człowiek powinien być zawsze sobą i robić i czuć się tak, jak to uważa za słuszne.
Co do kobiet… I Twojej ostatniej notki… to ja ostatnio, ekhem, „zapłaciłam za swoje”, opowiem Ci, jezeli mimo wszystko znajdziesz dla mnie 5 minut.
„P.S. Jestem społecznikiem, potrzebuję ludzi by żyć.”
Pamiętaj, ciągle tu jestem, nieważne, czy po drugiej stronie monitora, czy telefonu. Jestem ;).
S - 01/04/2009 21:53
Wirująca ja, panie krzyżaku ;dd
kurpan - 01/04/2009 22:46
ja tam wole zeby smecil poprawia mi tym humor, zawsze bedziemy nad czyms ubolewac ze to pogoda nie taka ze nie mam dziewczyny lub ja mam bo bez tego naszego ciaglego smedzenia nic by sie nie dzialo w krainie wielkiego szczescia … a glownym naszym problemem staloby sie nasze szczescie
linkusia - 02/04/2009 14:36
„oglądanie kobiety ubranej daj już wiele satysfakcji… ” dorzuć „e”:) hmm bez komentarza:)
kami - 03/04/2009 06:45
czytam, czytam i czytam.. z każdym słowem coraz bardziej mnie zadziwiasz.. stary, nie wiedziałam, że Ty taki twórczy jesteś mówisz, że nie znasz się na kobietach a na tej stronie dowiedziałam się o niech więcej niż sama wiem
nic tylko pisz dalej.. bo jak na razie całkiem nieźle Ci to idzie^^
;P
wiosna - 03/04/2009 19:10
Jestem troche starsza od Ciebie i bardziej doświadczona i z tego większego doświadczenia, jak równiez z faktu, że jestem kobietą, powiem Ci, że w zyciu nie znajdziesz sobie dziewczyny jeśli będziesz ciagle smęcił, zastanawiał się nad sensem życia i miał wiecznego dola (przynajmniej jak piszesz). Kobiety same w sobie mają problemy egzystencjalne i nie potrzebują, żeby ich drugie połówki je tez miały. To właśnie mężczyzna powienien byc silniejszy, odporniejszy na doły i wszelkiego rodzaju zalamania nerwowe. Kobiety nie chcą mazgajów, ani patałachów, chcą silnych, pewnych siebie mężczyzn, przy ktorych będą czuc się bezpiecznie. Musimy wiedziec, że nawet jak zapiemy doła przez niemiłą panią w sklepie to właśnie mężczyźni (przynjmniej Ci prawdziwi) nas z tego wyciągną.
WNIOSEK: chcesz mieć dziewczynę? – zachowuj się jak prawdziwy mężczyzna, bądź romantyczny, ale nie bądź romantykiem (jeśli widzisz różnicę)