5 raz

5 raz

Zaczynam pisać piąty wpis w tym miesiącu i muszę go skończyć. Cztery pozostałe czekają w poczekalni, być może kiedyś je dokończę i ujrzą światło dzienne.

O czym chciałbym tym razem wam napisać? O mojej nowej pracy. A co! Pochwalę się! Zaczęło się 2 tygodnie temu w czwartek wieczorem. Dzwoni do mnie koleś i pyta czy mam czas w weekend stać na promocji w Raciborzu – czemu nie? – pomyślałem. Dziwnie się zaczęło, ale skoro dobrze płacą, a się przy tym nie narobię – to czemu nie? – pomyślałem. I tak w zeszłym tygodniu spędzałem czas na robieniu kawy w Raciborzu, a w tym w Wodzisławiu. Taka praca na promocjach to coś na prawdę fajnego, można z ludźmi porozmawiać, poznać kogoś nowego, schlać się kawą. Jakby ktoś miał ochotę na kawę to niech da znać, powiem kiedy i gdzie.

Pieniądze są skutecznym lekarstwem na wszelkie bolączki. Dobrze działają na naszą pamięć, a właściwie niepamięć. Robią nam dobrze kiedy tylko chcemy. Pozwalają na bycie kimś innym niż się jest w rzeczywistości. Smak tego specyfiku poznałem na początku 2007 roku, zadziałał szybciej niż myślałem i zapomniałem. Problem w tym, że nie tylko „o tym”, ale i o całym bożym świecie. Ogarnął mnie nałóg, z którego bardzo trudno było mi się wyciągnąć. W między czasie, moje całe życie wywróciło się do góry nogami. Trafiłem tu gdzie teraz jestem, ale to może przemilczę. Na szczęście, ktoś pomógł mi się wyzwolić. Historia niczym z jakiejś niskobudżetowej komedii romantycznej, jednak pisana przez życie, więc bez happy endu. I znów zacząłem być kimś innym, potem kolejna historia i powtórka z rozrywki, niedawno kolejna bajka i na ukojenie narkotyczna mamona. Biorę, bo one nie dają? Toż to niedorzeczne.

Odkąd zacząłem chodzić do liceum moje życie to jedna wielka sinusoida. To co na osią x to kobiety, co poniżej to pieniądze. Albo jedno albo drugie. I tak beznadziejnie w koło Maciuju. Czasami mi się nie wydaje, że mogłoby być inaczej.

Have your say