Jesienna chandra?

Jesienna chandra?

Jesień. Pora roku jak każda inna. Wiosną mamy mnóstwo zielonego, latem piasek w butach, a zimą tony śniegu. W każdej z nich jest coś wyjątkowego, coś co może sprawić, że będziemy czuli się szczęśliwi. Jesień to czas złotych liści, chłodnych wiatrów i długich wieczorów. Z tymi wiatrami to w sumie jest problem, bo do niczego się nie przydają w przeciwieństwie do pozostałych dwóch rzeczy. Parki i lasy mają teraz wyjątkowy urok i jakąś taką magie w sobie, to dobry moment by trochę pospacerować, zwolnić, wszystko jeszcze raz przemyśleć. Kiedy już słońce będzie się chylić ku zachodowi, będziemy wiedzieć, że to już, że nastała chwila, długa chwila. Trochę niedorzecznie to brzmi, ale tak jest. Wieczór niby taki długi, a taki krótki. Musimy spróbować go wykorzystać: na rozmowy, ciekawą książkę, dobry film, a może zrobić coś kreatywnego. Wiem, że niejednej osobie wyda się to trudne, ale trzeba walczyć z tą wszechogarniającą nas chandrą.

Chciałem napisać coś o mojej codzienności. Takim zwyczajnym językiem, bo zauważyłem, że do co poniektórych mój styl pisania ostatnio nie dociera. Jednak jest mały problem, mam jakieś luki w pamięci.

Szkoła. Lenistwo sięga zenitu. Niby oceny nie są złe, ale czuję, że zasobność mojej wiedzy się nie powiększa. Za parę miesięcy będę miał średnie wykształcenie, a to do czegość zobowiązuje. Mam ochotę na naukę, ale chęci brak. Jedynie ćwiczę język, ale praktyki mi ostatnio brakuje.

Pasja. W teatrze Chiny i Wyspy Brytyjskie, ostra twórczość i moje niezadowolenie. Ale co zrobić jak się ma odmienne wizje niż cała reszta? Pisanie własnych rzeczy jakoś stoi, ale za to zbieram stare klawiatury, kasety magnetofonowe, dyskietki – jak już będzie tego tyle ile trzeba zacznę tworzyć. Dziś miałem okazję poobserwować pasję paru młodych kobiet. Nie powiem, fajnie jest usłyszeć klank kilku aparatów jednocześnie, fajnie jest być otoczonym przez cztery kobiety, które mają obsesje na punkcie dużego… obiektywu.

Znajomości. Zostanę zlinczowany, ale to powiem. Chwalę sobie naszą-klasę. W ostatnim czasie udało mi się znów odświeżyć kilka starych znajomości i jestem z tego bardzo zadowolony. Poza tym na imprezach człowiek nie zawsze jest w stanie wziąć od kogoś numer telefonu. I tym sposobem mam różowe plamy na swetrze i sztruksach, mam nadzieję, że się spiorą. Czego szukam? Miłości, przyjaźni, wrażeń? Rozmowy i nowego. Co potem? Jeszcze o tym nie myślę.

Imprezy. Nie wiedzieć czemu wśród wielu moich znajomych jestem postrzegany jako imprezowicz. Za cholerę tego nie mogę pojąć, bo ja nie bywam zbyt często na balangach. Ludzie mnie nie zapraszają, nie szukam powodów dlaczego – nie widzę w tym sensu. Sam z resztą mam kaca moralnego, bo jeszcze w życiu nie urządziłem żadnej imprezy. Koniec tych wywodów. Ostatnia osiemnastka na jakiej byłem, była jedną z lepszych i to nie tylko dlatego, że kilometr od mojego domu. Fajna atmosfera, „wyborowy” alkohol i ta muzyka – Boże dlaczego większość DJ to takie pieprzone technomuły? Ostatnia „domówa” – jak to mówią pewne panie, w niebezpiecznej dzielnicy miasta Rybnika była nadwyraz dziwna. W mojej klasie nie ma już ludzi, którzy lubią dużo wypić, przykre. Choć przykro mi też jest z innego powodu, mnie samemu tolerancja zmalała. Ale nadal zastanawiam się jak idzie grać w piłkarzyki stopami? Ostatnia dłuższa popijawa w Zakopanem – no bynajmniej dla mnie. Dzięki mojemu „ogniowi” w butelce po mineralce było mi fajnie, a po wiśniówie bolała mnie łep – więcej tego dziadostwa nie ruszam. Fajnie było na balkonie – fajka wodna i te sprawy, fajnie było w kuchni – gorące kubki i te sprawy, fajnie było w zielonym – o tym sza bo mnie ekskomunikują, fajny był rozjechany czarny kot – czarna msza i te sprawy, faj… a mógłbym tak długo, bo się udała wycieczka, ale mimo wszystko czegoś mi w niej zabrakło. A tak na koniec imprezowych doniesień trzy pytania w kontekście wycieczki: kto stworzył pierdolone Tartry? kto stworzył pojebane szlaki? kto stworzył gadające kłosy? – ja chcę na YouTube!

Uczucia. Tu się nie będę rozpisywał, bo trzeba nauczyć się czytać między wierszami. Ale napiszę o tym, że bardzo spodobało mi się „robienie innym dobrze”. Oddając krew robię podwójnie dobrze, bo ktoś ma zysk z mojej krwi, a inni mają amcia amcia z moich czekoladek. Wygrywając coś w konkursie i oddawanie komuś nagrody też jest fajne – pod warunkiem, że samemu się jej nie może odebrać ;) Spontaniczne wręczanie komuś herbaty jest kontrowersyjne, bo wszyscy nagle robią z Ciebie dilera, a obdarowywana osoba nie bardzo wie o co chodzi. Spanie też jest fajne. A jesiennego zastoju uczuciowego nie ma, to jakieś dyrdymały. Jak to kiedyś mi pewne kobieta powiedziała – Wiosna do serca może zapukać zawsze, niezależnie od pogody za oknem.

Podsumowując. Najwięcej napisałem o imprezach. Nie, nie jestem imprezowiczem. W długi weekend żadnej imprezy i do końca miesiąca też się nic nie zapowiada. Powtórzę się jeszcze, że zbieram kasety, dyskietki i klawiatury – jak ktoś ma na zbyciu chętnie wezmę. I na koniec. Autor tego bloga ma echo w portfelu, jeżeli doceniasz to co robi – wspomóż go finansowo. Numer konta bankowego podany jest na odwrocie kartki.

Jesiennej chandry nie ma. Życie jest takim jakie je widzimy. Jeżeli widzisz je na szaro – kup sobie różowe okulary. Z brukiem mi do twarzyby m0nik.

3 comments

  1. Iza ;) - 11/11/2008 12:52

    wiesz, podoba mi sie to w jaki sposób opisujesz swoje odczucia, uczucia, wrażenia i wątpliwości ;)

    naprawdę ciekawie tu masz ^^
    i chyba zacznę tu częściej zerkać ;)

    Odpowiedz
  2. Siwa - 11/11/2008 17:09

    Podoba mi się jedno, „spanie też jest fajne”. rzekłabym nawet – najlepsze na świecie. ;)

    Odpowiedz
  3. mery - 27/08/2009 16:29

    hej, mam do oddania kasety magnetofonowe, jeśli jesteś zainteresowany daj znać, pozdrawiam,

    Odpowiedz

Have your say