Szpital
Dziś w końcu przekonałem się co to znaczy „polska służba zdrowia”. Człowiek zrobi sobie kuku, idzie do lekarza, a tu mówią mu żeby na pogotowie szedł. To idę, w końcu to nie tak daleko… No dobra jechałem autobusem. Jestem już w szpitalu, ambulatorium – stąd odsyłają mnie do informacji i dalej do izby przyjęć. Zaczyna się czekanie, bo obsługują ludzi z wypadku, czekam i czekam. Końca nie widać. Po jakiejś godzinie wyskakuje jakaś babka w białym kitlu, zbiera skierowania, plastiki. 2 minuty później znów wychodzi i woła „Kuba Sitek” – jakaż mnie wtedy ogarnęła radość, że wejdę tam przed 5 osobami, które równie długo ze mną czekały – a ona do mnie „przykro mi, ale osób niepełnoletnich, bez prawnego opiekuna nie przyjmujemy”.
1,5h siedzenia w smrodzie, duchocie, zarazkach na marne. Palec dalej mnie boli Ale są z tego jakieś plusy. Poczytałem sobie „Tyskie vademecum piwa” i oszwabiłem szpital na 1,8zł Fajny automat mają. Wrzucam 2zł, wybieram numerek batona, sprężynka się kręci i baton zawisa. Upst. No to ruszamy całą maszyną, batonik spada, czekam na resztę, a tu nic. Ok, patrzę na wyświetlacz, a tam „dostępny kredyt: 2zł”, wybieram znów numerek i wypada kolejny batonik, i moja upragniona reszta w postaci 20 groszy
1 comment
orob - 27/10/2007 21:30
Hmm… Racja, te spręťynowe maszyny sÄ… super, bo bardzo czÄ™sto komuÅ› batonik nie spadnie i wtedy… Sami wiecie;) A jeÅ›li chodzi o sÅ‚uÅ¥bÄ™ zdrowia, no to wiesz, nie spodziewaj siÄ™ niczego wiÄ™cej;P