Przygody na drugim końcu świata

Przygody na drugim końcu świata

Zanim zacznę, kilka słów wstępu. Matura z polskiego ma na celu sprawdzać nasze umiejętności interpretacji i zrozumienia tekstu. Widać niektórzy w ogóle się do matury nie przygotowują.

Jak dla mnie ferie zaczęły się w ubiegły piątek. Nie chciało mi się rano wstać do szkoły. Po południu próba poloneza z Pauliną, a później na piwko. I tu mówię wszem wobec nie piję już z Dziubusiem i ze Śliskim, bo zbankrutuje.

Kolejnego dnia nie będę wspominał, bo nie warto. Nie chciało mi się i dostałem za to nauczkę. Lenistwo nie popłaca.

Dzień Pański obył się bez Pana. Pan zamiast się modlić, nabożnie odwiedził swych przyjaciół na Ziemi Świętej, zwanej również elektrownią. Chciał z nimi spożyć boski nektar, ale nie było mu to dane.

W poniedziałek budziłem się chyba z 5 razy i zaspałem do „szkolnego kina”. Trudno. Po południu spotkanie z Zuzanną – poszukiwanie pudełka na prezent i lody. Potem jeszcze Pan eN i DKF.

We wtorek już nie zaspałem. W PKSie spotkałem Alinę. Jak się później w „szkolnym kinie” okazało nie zaspałem dzień wcześniej – dni mi się popierniczyły. Na ekranie „Marzyciel”, ja skądś znam takiego pana, chyba nawet za dobrze. Popołudniu Elektrowni. I Bóber z Anglii był :) A potem próba i pomysł na kabaret.

W środę już nie zaspałem. W PKSie spotkałem Alinę. „Czekolada” była nad wyraz smaczna, ale krzesła w szkolnej bibliotece nie należą do najwygodniejszych. Wieczór w domu z pilotem w ręku.

Czwartek miał być dniem, w którym miało się spełnić, choć w małym stopniu, jedno z moich marzeń. Niestety spotkania przyszłych kabareciarzy nie było, ale nic straconego. Alternatywnie, ugryzłem Gilberta Grape’a w bibliotece. Później zwinąłem manatki i pojechałem do Żor na 69. Nie powiem, trochę krótko, ale nie będę marudził. Lepszy rydz niż nic. Łaziska Górne powitały mnie z lekkim niedowierzaniem, ale jak już się rozkręciłem to wieczorem… wróć, w środku nocy, chwiejnym krokiem wracałem do domu kuzyna z „Muchy”.

Ała. Moja głowa… Cały piątek przed nami. Dam radę, dam radę. Z rana było jakoś niemrawo, ale obejrzeliśmy z Keczupem „Iluzjonistę” i nagle zaskoczył na wieczór, wieczór zdrady. Pojechaliśmy do Mikołowa, na domówę. Piwko i meczyk. To była pierwsza zdrada. W Łaziskach ktoś na nas czekał. Jako, że mieliśmy jeszcze jedno zaproszenie, nie zabawiliśmy tam zbyt długo. Tłok w klubie, do którego zawitaliśmy przewyższył znacznie nasze oczekiwania. Znaleźliśmy „nią” i dzięki „niej” dopełniła się kolejna zdrada. Ktoś pojechał ostatnim busem do Łazisk bez nas. A nam, bynajmniej mnie, było tak „fajnie”, że mało po mordzie nie dostałem. Około 1 w nocy ruszyliśmy piechotą do domu – 8 km. Daliśmy radę i znak drogowy nawet jakoś znalazł się w naszych łapach. Po ok. 1,5h doszliśmy. Zazwyczaj szybciej dochodzę ;)

Sobotni poranek, było o niebo lepszy. Jakoś ten dzień tak szybko nie uciekł. O 4 na kawę do Kasi i z kawy zrobiła się mała popijawa (zdjęcia można znaleźć na pewnym, niedużym portalu społecznościowym). Na tym jednak się nie skończyło. Jeszcze do „Muchy”. I slalom gigant do domu. Dzień wcześniej tak nie „fujało” śniegiem.

Niedziela. Obiad wspominam najlepiej ;) Potem w 655 i do Mikołowa. Tym razem alternatywa od alkoholu i pobyt na świeżym powietrzu. Potem wygłupy w tym samym mieszkaniu co 2 dni wcześniej i ostatnim busem do Łazisk. I na dworcu stał koleś, od którego mało co nie dostałem ostatnim razem. Zabawnie.

Poniedziałek. Jakoś tak smutno, trzeba było wracać do domu. A zapowiadała się kolejna domówka. Dziś randka z moim komputerem.

4 comments

  1. Wojtek - 02/02/2009 23:47

    te polonista? zobaczymy kto się będzie po maturze uśmiechał:P

    Odpowiedz
  2. Monia - 06/02/2009 22:54

    Przynajmniej tutaj mogę się dowiedzieć co u Ciebie śłychać… pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  3. Zuza - 08/02/2009 00:57

    Myślę, że zarówno ja i moje różowe pudełko w kwiatki oraz PKP Szczejkowice i mój kot zasługują na osobną, nową notatkę!

    Odpowiedz
  4. kurpan - 08/03/2009 21:48

    czytalem to twoje opowiadanie, zawsze byles inny niz reszta naszego towarzystwa bardziej skomplikowany hehe ale jak jestes z nami to sie bawisz jak swoj chlop pamietaj z kim sie bawiles w piaskownicy :D

    Odpowiedz

Have your say